Spisz (Pogranicze ze Słowacją)

Wycieczka autokarowa
Data: 24.07.2010 (sobota)

Prowadzący:

Jurkowski Stefan

Trasy:

Trasa I: Łapsze Wyżne - Rzepiska szlak czerwony 8 pkt GOT
Rzepiska - Kopylec szlak niebieski 3 pkt GOT
Kopylec - Osturnia bez szlaku 3 pkt GOT
Osturnia - Magurka szlak żółty 12 pkt GOT
Magurka - Przeł. pod Przysłopem szlak niebiecki 5 pkt GOT
razem 31 pkt GOT i do przejścia około 23 km

Trasa II: Kacwin - Osturnia bez szlaku 8 pkt GOT
Osturnia - Przeł. pod Przysłopem szlak zielony 12 pkt GOT
razem 20 pkt GOT i do przejścia około 15 km

O wycieczce:

Dziarsko ruszamy czerwonym szlakiem z Łapsz Wyżnych . Szlak zarośnięty mało uczęszczany, aż żal, bo droga piękna, można podziwiać piękne widoki , prowadzi trochę lasem, trochę wolną przestrzenią. Można po drodze posmakować jagód, malin, poziomek. Słoneczko świeciło i od czasu do czasu zdrowo grzało, ale i dawało też chwile odpoczynku. Tak dotuptaliśmy do szlaku niebieskiego, i kierujemy się na Kobylec. W Łapszance w pobliżu dzwonnicy loretańskiej spotkaliśmy się z Frankiem i Grażynką, w takim sympatycznie przygotowanym dla turystów miejscu. Można tam spokojnie zjeść, przy dużych drewnianych stołach, jest kosz na śmieci ( tak jakby to był jakiś ewenement) i oglądnąć wykonane przez dzieci maski. Jest to podobno jedno z najpiękniejszych miejsc widokowych na Tatry, ale dziś za bardzo ich nie widać, bo wały chmur akurat przykrywały wierzchołki . Z tego miejsca ruszamy bez szlaku do Osturni. Nie obyło się bez niespodzianek, bo droga wcale nie zgadzała się z tą na mapie i trochę błądziliśmy, by w końcu trafić na właściwą ścieżkę. Osturnia to mała wioseczka, ale za to bardzo długa. Idąc podziwialiśmy, kolorowe domki, niektóre wręcz wypieszczone przez właścicieli, bardzo urokliwa wioska, ludzie mili, rozmowni. Zatrzymaliśmy się przy zamkniętym sklepie, wcześniej dowiedzieliśmy się od ludzi, ze trzeba dzwonić, to właściciel otworzy. Tak się też stało, pokrzepiwszy się zimnym piwem , ruszamy już nie na Magurę, ale bezpośrednio na Przełęcz pod Przysłopem. Jesteśmy spóźnieni, więc za radą Józia robimy skrót najpierw dróżką, która urywa się gdzieś na karczowisku później więc, drapiemy się w górę przez chaszcze. Docieramy do drogi i dalej już bez przygód dochodzimy do autobusu. Na koniec zmoczył nas jeszcze deszczyk, miał padać od samego rana, więc wcale się na Panią Naturę nie gniewamy, tylko jej za ten dzień pięknie dziękujemy. Przepraszamy tych, którzy na nas musieli czekać, nie zdążyliśmy …

Monika


Na Spiszu


Stefan ma, widać, chody na Górze,
Bo mimo nowej deszczowej pory,
Nikt z nas nie chował głowy w kapturze;
Chmurska na boki zsuwały story.

Czarowne szczyty w oparach śpiące,
Flora przebarwna, piękne motyle,
Owcze zastępy z troską dzwoniące,
By nikt z wędrowców nie został w tyle.

A ile było pysznych poziomek...!
Warto się było przy lesie schylić...
Jagody także jadł każdy ziomek:
One potrafią drogę umilić...

Słowacy dbają o trakt, aż miło:
Wzorowo pruliśmy wedle szlaku...
By monotonii wszakże nie było,
Podosadzali nam nowych krzaków!

* * *

Reasumując, dodam w finiszu,
/Choć szłam za Józiem - i nie żałuję/,
Ze się nasz Stefek spisał na Spiszu,
Ze było w dechę, i że dziękuję!

Marysia

Zdjęcia:

Spisz 24.07.2010 22:26




Komentarze:

brak

Dodaj komentarz:





« Wróć do listy wycieczek